Nieszczęśliwa historia moich włosów. | Dlaczego nie rosną?


  Nareszcie! Jest post o włosach... o włosach ogólnie, głównie w zdjęciach. Na początku tych włosowych postów zacznę od najważniejszej rzeczy, czyli pokazania tego jakie były i są. Niestety nie posiadam zbytnio zdjęć z dzieciństwa czy nawet gimnazjum. Po pierwsze nie mogłam ich znaleźć. Po drugie chyba jest to mało istotne. Opowiem po prostu co się wtedy działo.

Zaczynajmy :))


  Długie włosy miałam raz w swoim życiu i przypada to na okres zerówki / pierwszej klasy podstawówki. Ich długość sięgała wtedy do pasa. Były jeszcze naturalnie bardzo jaśniutkie, bardzo cienkie, i stosunkowo rzadkie. Przez resztę podstawówki miałam włosy głównie za łopatki, do ramion, a nawet  bardzo krótkie (kilka centymetrów). Nie pamiętam dokładnie, ale myślę, że już po pierwszej klasie gimnazjum coś tam eksperymentowałam z ich kolorem (oczywiście przy kontroli mamy). Ich naturalny kolor był już bardzo ciemny, głównie zimą. Kiedy przychodziło lato, moje włosy zaczynały pokrywać naturalne pasemka, refleksy od słońca.

W drugiej klasie gimnazjum chodziłam już do bardzo dobrego fryzjera mojej mamy, który nie chciał nawet obcinać niepełnoletnich. :) Ale się udało. Od tamtej pory moja fryzura była w stylu krótkiego boba z dłuższym przodem. Takie włosy miałam do końca gimnazjum. Pod koniec gimnazjum ubzdurałam sobie pewną fryzurę. Włosy na zdjęciu były długości go ramion, bardzo pocieniowane i bardzo jasne. Podobało mi się. Poszłam, obcięłam i się załamałam.   
 Od tamtej chwili zapuszczam włosy.  

 A teraz zdjęcia:

2010
  •  Znalazłam zdjęcie - włosy po mocnym cieniowaniu już trochę odrosły (1 liceum) ... piękne...















2011
  • Chyba rok 2011 (mniej więcej). Kiedy włosy odrosły do ramion przeszłam na czekoladowy brąz..












WRZESIEŃ 2012

  • w roku 2012 moje włosy cierpiały najbardziej. Na początku roku przeszłam bardzo szybko znowu na blond. Farbowałam kilka razy. Tragedia. Zaczęłam zapuszczać naturalny kolor. Myślę, że wtedy właśnie rozpoczęłam na maksa naturalną pielęgnację i odstawiłam silikony!!  Głosiła plotka, że są szkodliwe...














STYCZEŃ 2013

  • Jedna z najlepszych decyzji odnośnie moich włosów - ścięłam na prosto (jak się dało) i zapuściłam większość naturalnego koloru. Jednak nadal bez silikonów i sls - Babydream, Alterra  itp.






 I w tym momencie historia się ucina... nie mam pojęcia dlaczego nie posiadam praktycznie żadnych nadających się zdjęć z tego roku. Z tego co pamiętam włosy przestały kompletnie rosnąć właśnie wtedy.

MARZEC 2014

  • Jak widać włosy przez ponad rok urosły może centymetr. Kolor włosów jest już prawie w całości naturalny.














Za każdym razem kiedy moje włosy zaczynały ''rosnąć'', a ich kondycja znacznie się poprawiała - stwierdzałam, że ich kolor jest strasznie smutny i należy je ''trochę'' rozjaśnić. Myślę, że każdy wie czym to się skończyło bez silikonów i świadomej pielęgnacji...

KWIECIEŃ 2014

  • Na tym zdjęciu widać nie tylko zniszczenie włosów, ale również przeproteinowanie o czym nie miałam jeszcze pojęcia, albo twierdziłam, że mnie to nie dotyczy.












KWIECIEŃ 2014
  •  Pierwsze próby laminowania żelatyną... tragedia.


WRZESIEŃ 2014
  • Pielęgnacja troszkę się poprawiła... Wleciały silikony, bardziej dobrane oleje, wyleciały sls. Zapuszczamy od nowa naturalny kolor... (było jeszcze kilka wpadek w tym roku z farbowaniem)













MARZEC 2015


















  • Nie będę ukrywać, że prawie po 2 latach zatrzymania wzrostu włosów, jestem bardzo dumna z tego co widzę... Udało się, w końcu się udało przebrnąć przez te ramiona. Zielony odcień włosów widoczny na zdjęciach wynika z bezbarwnej henny Cassii, której używałam od czasu do czasu.
MARZEC 2015


 A aktualnie?

KWIECIEŃ 2015

KWIECIEŃ 2015


  • .... wyglądają właśnie tak. Dla moich włosów nie są już problemem ramiona, przez, które się strasznie ścierały. W tym momencie  największym problemem są o wiele krótsze włosy z tyłu głowy, co widać na zdjęciach. Oczywiście może się wydawać, że są bardzo zniszczone przez spuszenie, ale tak naprawdę to w tej chwili ''leczę'' je po kolejnym przeproteinowaniu. Tak... dałam kolejną szansę żelatynie (zmodyfikowana wersja zabiegu) i oczywiście znowu mnie zawiodła. Od niedawna w końcu coraz bardziej staję się świadoma włosów jakie posiadam i czego one potrzebują. Na pewno nie są to proteiny. Najlepsze dla mnie są emolienty i nawilżacze, o których dopiero się uczę.

Mam nadzieję, że historia zaciekawiła, bo zdaję sobie sprawę z tego jakie to dziwne, że włosy nie rosną... W kolejnych postach opublikuję moją aktualną pielęgnację włosów i napiszę co zamierzam zmienić.

Pozdrawiam :)

14 komentarzy:

  1. Świetny post! Co ty na wspólną obserwację? Zacznij i mnie poinformuj, a na pewno się uczciwie odwdzięczę! http://knowthyself99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że przedstawiłaś swoją historię, można z niej wyciągnąć dużo rad dla siebie :) Ja na szczęście "opanowałam" już moje włosy :P
    Konkursy internetowe
    Najlepsze przeróbki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam będzie tego więcej. Niestety każdy uczy się na błędach :) Zazdroszczę opanowania :)

      Usuń
  3. W życiu sobie nie pofarbowałam włosów, bo za bardzo podoba mi się mój naturalny kolor. Poza tym ciocia zrobiła mi jedno pasemko "na próbę" i okazało się prawdą, że rude włosy nie są stworzone do farbowania...
    Dla mnie chyba właśnie najgorsze, nie być świadomym tego, co za sobą niosą różne "eksperymenty" z włosami.
    Powodzenia w pielęgnacji włosów. ;)
    _______________
    pisane-atramentem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego właśnie zapuszczam cały czas ten naturalny kolor :) Coraz bardziej mi się podoba. Odkąd przestałam właśnie eksperymentować, moje włosy mi się delikatnie odwdzięczyły :)

      Usuń
  4. Zapraszam do mnie, do postu o pielęgnacji włosów :) http://knowthyself99.blogspot.com/2015/04/10-rad-w-walce-o-piekne-i-mocne-wosy.html

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny post :)
    MÓJ BLOG-KLIK:)
    będzie mi bardzo miło, jeśli zaobserwujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś najlepszym przykładem na to, że nie wszystko, co jest uznawane za takie złe i niedobre, faktycznie jest złe. Przede wszystkim trzeba myśleć, a nie że się usłyszy, że coś szkodzi i od razu odstawiam, bo "podobno tak jest". Ja używam zwykłych, drogeryjnych kosmetyków. Od zawsze. I dopóki nie zaczęłam farbować włosów, były piękne i zdrowe (nawet przy używaniu prostownicy, choć nie codziennie). Trzeba obserwować jak nasz organizm reaguje, to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Wcześniej szukałam na blogach jaka konkretnie odżywka czy maska jest dobra. Teraz obserwuję swoje włosy i zaczynam sama dostrzegać co służy a co nie.

      Usuń
  7. Twoje włosy sporo przeszły.. Wynagrodź im te wszystkie cierpienia, a na pewno odpłacą się zdrowym blaskiem i miękkością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie to robię, ale łatwiej i szybciej jest zniszczyć niż naprawić :(

      Usuń
  8. Dlaczego nie widzę zdjęć? Czy tylko u mnie tak jest? ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie :( Parę miesięcy temu skasowałam wszystkie zdjęcia na blogu, przez przypadek, niestety większości nie da się odzyskać. Wciąż przeszukuję komputer w celu odnalezienia jakichkolwiek fotografii.

      Usuń