Przygotowanie skóry na wiosnę - DZIEŃ 2


wiosenna odnowa skóry

Trochę minęło od publikacji dnia pierwszego odnowy wiosennej, dlatego dzisiaj zapraszam na DZIEŃ drugi.

Następnego dnia po silnym oczyszczaniu ciała i regeneracji olejami, ponawiam peeling (lecz delikatny), aby przygotować skórę na nawilżenie i kolejne dni przygotowania na okres wiosenno - letni. Zapraszam :)) .






tołpa spa eco, tołpa peeling ujędrniajacy, love 2mix organic


W swojej łazience posiadam trzy peelingi do ciała, które uważam za ''delikatne'' produkty. Używam ich co dwa - trzy dni. Pierwszy z nich - Tołpa spa eco ''orzeźwiający peeling - maska'', to produkt na bazie soli, którego używam wyłącznie na nogi i stopy, z tego względu, że kiedyś przy nałożeniu go na całe ciało podrażnij mi okolice intymne i boję się go już używać w ten sposób. Mimo wszystko bardzo go lubię, ma przepiękny zapach trawy cytrynowej, idealny na wiosnę. Oprócz tego polecam stosować ten peeling jako maskę, tak jak napisał producent. Jego działanie złuszczające jest wystarczające i nie za mocne dzięki kremowej konsystencji. Kolor - szaro-biały.

Kolejny peeling również z Tołpy, to ''ujędrniający peeling pod prysznic''. Ten w przeciwieństwie do poprzedniego jest na bazie cukru, ma bardziej żelową konsystencję i moim zdaniem ma silniejsze działanie. Zapach jest równie świetny. Używam go na całe ciało. Kolor - przezroczysty.

Ostatnim peelingiem o jakim powiem jest produkt z firmy Love2MIX organic. Jest chyba najdelikatniejszym z trzech peelingów. Niestety używałam go tylko dwa razy. Pierwszy raz było ok, tylko zapach jest paskudny - jak dla mnie. Drugi raz okazał się kompletnym nieporozumieniem. Nie wiem czemu, ale dostałam ogromnego uczulenia. Nigdy wcześniej nic takiego mnie nie spotkało, po żadnym produkcie na moim całym ciele, a tu tak! Niestety nie mogę go już używać i nie mam nic więcej do powiedzenia na jego temat. U mnie po prostu się nie sprawdził, albo miałam w tym dniu pecha :).

babydream lotion, organique bronzing body butter

Kolejnym etapem jest balsamowanie ciała, po to, aby przywrócić skórze nawilżenie, albo ''dać jej pić''. Jest to element pielęgnacji, której nie znoszę, ale czasami... naprawdę czasami i to rzadko decyduję się poświęcić na tą część czas. Moje zniechęcenie być może wynika z tego, iż nie znalazłam jeszcze swojego ''idealnie wchłaniającego'' i prześwietnego produktu. Odkąd przeszłam na bardziej naturalne kosmetyki i również te niezawierające PARAFINY, ciężko jest znaleźć produkt, który szybko się wchłania i się nie klei. Parafina właśnie maskuje i zapobiega tym ''defektom''.

W tym momencie posiadam dwa produkty, balsam i masło. próbowałam tego więcej, jednak większość już wyrzuciłam, gdyż stare balsamy miały w składzie właśnie parafinę. Pierwszy balsam, to Babydream dla dzieci, którego kupiłam na wakacjach ( chyba trzeba już się pozbyć), w skutek zapomnienia czegokolwiek nawilżającego po opalaniu. Konsystencja jest kremowa, ale bardzo ciężko go wsmarować, wolno się wchłania i klei całą noc/cały dzień. Dziękuję, tyle na jego temat.

Drugim produktem jest brązujące masło z Organique.  Można by powiedzieć, że spełniło się moje marzenie (wieloletnie), gdy dostałam go pod choinkę. Myślę, że jest to produkt kultowy, bardzo znany. Ja właśnie będąc jeszcze w gimnazjum i czytając magazyny dla dorosłych kobiet, wypatrzyłam go i bardzo chciałam go mieć. Był to chyba produkt, który sprawił, że zainteresowałam się naturalną pielęgnacją... ;) Najbardziej wyczekiwaną cechą tego masła miał być jego zapach i działanie brązujące. Racja, zapach jest piękny, a przyciemnienie skóry określiłabym jako ocieplenie tonu. Mimo wszystko tak jak powyżej masło wchłania się tak sobie i mam wrażenie, że skóra jeszcze bardziej się klei.

Biorąc po uwagę fakt, czy bierzemy kąpiel/prysznic rano albo wieczorem, kolejny etap obywam w tym samym albo następnym dniu.

xen-tan premium, clarins self tanner


A mianowicie - samoopalacz. Kiedy zaczyna się wiosna, wychodzi pierwsze słońce a temperatura przekracza 10 stopni - aż boli kiedy patrzę na moją bladą jak ściana skórę. Posiadam dwa samoopalacze jeden do twarzy z Clarins, a drugi XEN TAN do ciała. Uwielbiam oba, ponieważ praktycznie od razu widać różnicę. Kiedyś używałam samoopalacza Dax w piance, i nie mogę porównać go do tego pozytywnie. Po użyciu tamtego musiałam stać przez kilkanaście minut aby się wchłonął i skóra lepiła się nawet po tym czasie, brudził ubrania, i dawał uczucie ''ciepła'' na skórze. XEN TAN jest inny. Fakt, trzeba nauczyć się go używać. Wraz z nim kupiłam specjalną rękawicę do nakładanie samoopalacza ( z tej samej firmy), którą ciężko było go rozprowadzić , szybko zasychał i narobiłam się plam. W niedługim czasie, w niewyjaśnionych okolicznościach, zgubiłam ją - i dobrze. Zaczęłam szukać na You tube, jak zaaplikować ten właśnie samoopalacz, jednak nie znalazłam nic na temat tego konkretnego co nie było by rękawicą. W końcu natknęłam się na filmik gdzie dziewczyna pokazywała jak uwielbia nakładać samoopalacz za pomocą takich '' świątecznych'' skarpetek, jakie każda z nas posiada :). Materiał tych skarpetek jest trochę zbliżony do polaru, bardzo, bardzo miękki. Spróbowałam. Olśniło mnie. Nie zamienię nigdy. To jest niesamowity sposób, włókna skarpetek są tak miękkie i blisko siebie ułożone, że samoopalacz rozprowadza się świetnie i nie ma mowy o żadnych smugach! Do twarzy używam wacika nasączonego samoopalaczem Clarins.

 To wszystko co robię aby moja skóra nabrała promiennego wyglądu na ciepły. słoneczny sezon. Oczywiście nie zapominajmy o depilacji naszego ciała aby cieszyć się gładką skórą i pięknymi nogami ;)).

Oprócz takich zewnętrznych zabiegów aby przygotować skórę na wiosnę/lato, wprowadzam ostatnio w życie ''dietę'' a raczej kilka elementów do codziennej diety. Może napiszę o tym wkrótce. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz