Aktualna pielęgnacja włosów | czego używam | plany.



Pojawił się post o mojej (na tą chwilę) nieszczęśliwej historii włosów, więc dzisiaj obiecana aktualna pielęgnacja. Wspomnę również o tym co mam w planach i dlaczego.
Zapraszam :)

Ostatnio przed myciem włosów wykonuję zabieg olejowania lub maski zmieszanej z miodem. Wszystko dlatego, że ratuję włosy po przeproteinowaniu żelatyną. Zdarzyło się to mniej więcej 2 tygodnie temu i gdyby nie moje odżywki zawierające proteiny, pewnie wyleczyły by się szybciej. Ale o tym na końcu. Olej nakładam różnie. Raz na suche włosy, raz w mieszance wody i oleju ( w misce). Ostatnio wróciłam do oleju lnianego. Chyba jednak stał się moim ulubionym. 



Olej trzymam na włosach przez 10 - 15 minut, pod czepkiem i ręcznikiem / czapką. Z racji tego, że są wysokoporowate bardzo szybko ''piją'' wszelkie składniki, dlatego nie potrzebują więcej czasu. Po tym czasie nakładam maskę, która zemulguje olej, na 15 minut. Aktualnie kończę Biovax ''naturalne oleje''
Mycie włosów - Po olejowaniu włosy oczyszczam  szamponem Avalon Organics, o, którym wspominałam również w recenzji szamponów. Pokrywam nim wyłącznie skórę głowy i spłukuję. Podczas płukania produkt zmywa olej i maskę bez problemu.


Używam go odkąd wykończyłam szampony Babydream i Tołpa. Zużycie jest naprawdę niewielkie. Szampon dobrze się pieni, pięknie pachnie, wygładza i myje włosy bez plątania. Jego skład nie jest do końca ''naturalny'', ponieważ zamiera Sodium coco-Sulfate (na czwartym miejscu w składzie), ale za to na pierwszym miejscu mamy sok z aloesu, a nie zwykłą wodę. Producent napisał, że produkt posiada 70 % organicznych składników, więc nie ma co się złościć.
Odżywka - w tej kwestii nie jestem pewna czy warto coś w ogóle pisać. To dlatego, że wszystkie odżywki jakie miałam ostatnio mają w składzie proteiny o czym wspomniałam wyżej. Na jakiś czas chcę je kompletnie odstawić, więc w roli odżywki występuje w tym momencie maska SERI ''miodowa''. Wiem, że nie jest dobrze odstawić w ogóle proteiny ale myślę i szukam sposobu, żeby je jakoś wcisnąć do pielęgnacji - niedługo, niedużo...

 To były te odżywki:



Maska w roli odżywki (bardzo wydajna, ale polubiłam ją najbardziej dopiero jak zaczęła się kończyć, no cóż to normalne u mnie) :



 Po spłukaniu również niedawno wróciłam do ''zakwaszania'' włosów i skóry głowy. A to za sprawą płukanki z octu jabłkowego. Zakwaszanie włosów jest bardzo ważne. Obniża pH, a, ponieważ produkty, których zazwyczaj używamy mają pH zasadowe, przez co otwierają łuski włosów, i przez ci składniki mogą się swobodniej przedostać wgłąb włosa. Jednak jeśli nie domkniemy ich za pomocą np. płukanki z octu, to same się domkną, a to może wywołać puch, a tego nie chcemy :). Tak. Dlatego właśnie to robię, szczególnie, że mam włosy wysokoporowate.




Po myciu owijam włosy ręcznikiem z mikrofibry, który strukturą przypomina zamsz, bardzo miękki. Trzymam włosy dosłownie na kilka chwil. Zdejmuję i czekam aż wyschną.
TAK! Może wydawać się to jakieś nienormalne, że moje włosy tak ciężko jest zapuścić, mimo to, że już nawet trzy lata temu ODSTAWIŁAM WSZELKIE SUSZARKI, PROSTOWNICE, LOKÓWKI itp. Niestety tak jest.

Kiedy włosy już prawie wyschną nakładam serum silikonowe, ale nie tylko na końcówki - ''końcówki'' lecz na wszystkie ''końce'' moich pasm. Napisałam to właśnie w ten sposób, ponieważ przez to, że moje włosy są bardzo połamane, różnej długości, muszę zabezpieczać je wszędzie. Mam nadzieję, że rozumiecie o co chodzi :)). Zawsze używałam serum z Green Pharmacy, ale ostatnio próbowałam dokończyć kiedyś odstawiony Marion.

Czasami po myciu psikam włosy własnoręcznie robioną mgiełką zabezpieczającą, składającą się z wody, olejków i serum silikonowego. Najlepiej sprawdza się na jeszcze mokre włosy.






Kiedy włosy całkowicie wyschną dopiero zabieram się za czesanie. Od kilku lat używam Tangle Teezer. W tym momencie chciałabym zmienić na szczotkę z naturalnego włosia, ale i tak myślę, że gdyby nie Tangle Teezer, to z moich włosów przez te lata nie pozostałoby nic :).

Gumki Invisibobble -  Ich zadaniem jest utrzymywanie włosów bez plątania, wyrywania i łamania. I tak samo jak ze szczotką są w porządku, ale nie do końca idealne.


Dopełnieniem mojej pielęgnacji jest wcierka. Używam je codziennie rano i wieczorem (staram się). Chciałabym być w tym bardziej systematyczna czasami, bo wiem, że ostatnim razem wyrosło mnóstwo tzw. baby hair, a i wypadanie się również zmniejszyło. Stosuję wcierkę Babuszki Agafii, lecz przelewam ją do buteleczki z pipetą, co ułatwia aplikacje tej strasznej ''wody''. I tak ją uwielbiam.






To by było wszystko jeśli chodzi o aktualną pielęgnację, ale już niedługo pędzę po odżywkę emolientową i maskę. Tak jak napisałam drugie w życiu przeproteinowanie i więcej szperania o ''świadomej'' pielęgnacji - olśniło mnie wreszcie...

Mam nadzieję, że się podobało i o niczym ważnym nie zapomniałam wspomnieć.
Pozdrawiam :))

6 komentarzy:

  1. Ja nie używam aż tylu kosmetyków do włosów, bo boję się że się zbyt obciążą:/ ale ciekawe są Twoje propozycję, może się na któryś kosmetyk skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście niektórych używam zamiennie - serum na końcówki, odżywki z maską SERI :) Miło mi to słyszeć, zapraszam ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. biovax, marion, tangle teezer - uzywam regularnie, nigdy nie narzekalam :-) super blog! dziekuje za odwiedziny i zapraszam czesiej, na pewno tez jeszcze zagladne :-P
    http://kkatwalk.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo :) Oczywiście będę zaglądać, również zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam kurację Marion, świetnie działa jako środek termoochronny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście wolę Green Pharmacy, ale wykańczam po prostu Marion. Nie jest taki zły :)

      Usuń