Maski do włosów Kallos Blueberry i Omega | Czyli minimalizm w pielęgnacji włosów | Przykra prawda o pielęgnacji włosów

Maska Kallos Omega Blueberry
Na początku chciałam przeprosić za długą nieobecność - dosłownie wszędzie, ale czasem jest to konieczne. Powracając do pisania, dzisiaj będzie coś do włosów - maska, którą używam jako ''codziennej'' odżywki. Dawno nie było nic w tym temacie, gdyż wiele się zmieniło. Zdałam sobie sprawę z kilku bardzo ważnych, logicznych rzeczy. Skłoniło mnie to do podjęcia decyzji o zmniejszeniu ilości kosmetyków do włosów i różnych niepotrzebnych zabiegów, co oznacza tzw. minimalizm w pielęgnacji włosów. Zapraszam do czytania :)

O tym jak wyglądała moja pielęgnacja włosów kilka miesięcy temu możecie przeczytać w TYM wpisie. Od tamtego czasu naprawdę wiele się zmieniło. Nie będę teraz się o tym rozpisywać, dajcie mi znać, czy chcecie aktualny wpis :) Zdradzę tylko, że maski Kallos są moim głównym elementem mojej, nieskomplikowanej pielęgnacji.

Włosowy haczyk, który zmienił moją pielęgnację
Ten, kto zna moją włosową historię, wie jak ciężko jest mi zapuścić włosy. Oczywiście poprzednia, bardziej świadoma pielęgnacja ''obudziła je ze snu'', ale nadal idealnie nie jest. Stan włosów, które ponad dwa lata nie widziały farby czy rozjaśniacza, poprawił się, jednak nadal walczę z ich naturą. Tak zwane ''odrosty'' zajmują około 90% całych włosów. Nadal jednak są wysoko porowate (suche, sztywne i łamiące), przez co nie cierpią odżywek z proteinami (dodatkowo je wysuszają - tworząc puch).

Większość odżywek/masek polecanych wszędzie na blogach, testowałam, z takim samym rezultatem (suche, napuszone, sztywne włosy).  W pewnym momencie uświadomiłam sobie coś tak logicznego, że sama myśl o tym do dzisiaj mnie denerwuje. Myślicie czasem, że stosujecie tyle odżywek, olejów, ''ekskluzywnych'' masek i różnych zabiegów niby ''odżywczych'', a i tak nic się nie zmieniło, albo jest jeszcze gorzej?? Odżywczych?! A co tu w ogóle odżywiać?! To jest właśnie ten haczyk, którego szukałam tyle lat i którego z pewnością szuka wiele z Was. Włos jest rzeczą martwą. Smutne to, ale prawdziwe. Powiązana z włosem skóra, to jedyna część, która jest żywa. W skórze mamy mieszki włosowe, skąd rosną nam (martwe już) włosy. Koniec kropka. Logiczne prawda? Niestety, jak proste by to nie było, ciężko jest nam to przyjąć. Ja zaakceptowałam to w tamtym roku i od tego czasu, moja pielęgnacja jest bezstresowa i prosta. Wiedząc, że włos jest martwy, powinniśmy jedynie, pielęgnować go w taki sposób, by się nie niszczył

W przypadku włosów, słowo ''Pielęgnacja'' jest równe ''Zabezpieczaniu'' lub ''Ochronie''. Do zabezpieczenia używamy odżywek/masek z zawartością emolientów. Do tej grupy zaliczają się na przykład silikony, oleje. Ich zadaniem jest stworzyć na powierzchni włosa tzw, film (warstwę ochronną). Dzięki temu włosy nie będą się łamały, przez różne czynniki zewnętrzne (na przykład tarcie). Oprócz tego wolniej odparuje z nich woda, przez co będą gładsze i mniej spuszone. 

Dlaczego wyrzuciłam wszystko na rzecz Masek Kallos?


Maska Kallos Omega Blueberry Skład

Maski Kallos mają bardzo proste składy - nieprzekombinowane i krótkie. Wybór jest ogromny, od zapachu przez konsystencję i kolor. W niektórych są proteiny, które nie współgrają z moimi włosami, więc tych nie używam. Do tej pory testowałam wersję Omega, Blueberry (jagodowa) i Banana (bananowa). Wybierając te produkty, kierowałam się ich prostym, emolientowym składem. Nie zawierają  ekstraktów i innych składników, które bardzo cenię w produktach do pielęgnacji skóry. Do włosów jest to po prostu zbędne. I tu pojawi się drugi argument. Przez proste, krótkie składy - maski sprzedawane są w bardzo przyzwoitej, albo nawet śmiesznie niskiej cenie  (ok. 10 - 13 zł.). Po co płacić 20 zł za odżywkę 200 ml? Nawet 500 ml w porównaniu do Kallosów to śmiech na sali :)

Skład maski Omega

Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Parfum, Borago Officinalis Seed Oil, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone 

- Na początku składu widoczne są dwa oleje (emolienty) - Makadamia (Macadamia Ternifolia Seed Oil) i z nasion ogórecznika lekarskiego (Borago Officinalis Seed Oil). Wygładzają włosy i delikatnie chronią przed uszkodzeniami. Następnie mamy lekkie silikony (Cyclopentasiloxane, Dimethiconol), które działają zbawiennie na zniszczone, słabe włosy. Oczywiście nic nie naprawi tego, co zostało zepsute, ale dzięki nim włosy wyglądają bardzo dobrze i łatwo jest je rozczesać. Niestety wysoko w składzie znajduje się zapach (Parfum). Osoby wrażliwe na takie substancje mogą być niezadowolone, ale umiejętne nakładanie maski i spłukanie maski powinno pomóc :D

Skład maski Blueberry

Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil, Parfum, Vaccinium Myrtillus Extract, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate , Pyridoxine HCl, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
 
- Widać, że skład maski Bluberry jest nieco dłuższy. Mamy tutaj jeden olej - awokado (Persea Gratissima Oil). Te same dwa lekkie silikony - (Cyclopentasiloxane, Dimethiconol). Skład jest dodatkowo wzbogacony ekstraktami z roślin i witaminami (Vaccinium Myrtillus Extract, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Pyridoxine HCl). Jak już pisałam wcześniej - jest to zbędne. Jednak gdyby w masce nie było silikonów, można by jej użyć na skórę głowy, którą oczywiście można odżywić z racji jej ''żywotności'' ;))



Maski występują w wielkiej 1000 ml. plastikowej butli z nakrętką. Takie opakowanie jest dosyć wytrzymałe i łatwe w użytkowaniu. Konsystencja masek jest bardzo podobna, budyniowa. Jeśli miałabym porównać, to Blueberry jest nieco mniej treściwa niż Omega. Maska, która znacznie się od nich różni - to Banana. Pierwsza w mojej Kallosowej przygodzie i wykorzystałam ją w miesiąc, czyli bardzo szybko. Stało się tak dlatego, że jest bardzo płynna, lekka, słabo trzymająca się włosów. Była  niewydajna, bo przy nabieraniu, przelewała się przez palce. Masek Blueberry i Omega, nie jestem w stanie zużyć od kilku dobrych miesięcy. Nie przelewają się przez palce, dobrze trzymają się włosów, a na moich (długość za ramiona) włosach potrzebuję niewielką ilość produktu, a i tak zawsze nakładam za dużo :) 

Zapachy masek są dosyć intensywne, ale nie drażniące. Blueberry to bardziej kwiatowe nuty zapachowe, świeże. Omega posiada bardzo słodki, cukierkowy aromat, który bardziej mi odpowiada niż zapach poprzedniej. Zapachy masek nie utrzymują się długo na włosach, więc jeśli komuś się nie spodoba, nie będzie takiej tragedii.

Maska Omega Blueberry

 Używacie masek Kallos? Która jest waszą ulubioną?  :) 

Koniecznie dajcie znać czy chcecie wpis o aktualnej pielęgnacji moich włosów, jak i skóry głowy, która jest najważniejsza w walce o piękne włosy oczywiście :) 

8 komentarzy:

  1. Używam maski z kallosa banana i bardzo dobrze mi się sprawdza a także mam ją juz od pol roku a końca nie widać. Super że podalas też skład masek :) super post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może lepiej ją nakładasz, bo jestem trochę niezdarna :D dziękuję ślicznie :)

      Usuń
  2. No to jedziemy :D. 1. Kupię je w Rossmanie? 2. Mam nakładać je na całe włosy/3/4/same koncówki? Wiesz jakie mam ujowe, puszące się niczym u pudla włosy :/. Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupisz ją na przykład w Hebe :) Jest ogromny wybór. Jeśli się nie mylę to w Drogerii Natura też kupisz. Nakładaj najlepiej od ucha w dół ( kilka centymetrów od skóry głowy - bo włosy mogą być oklapnięte) Dla Ciebie polecałabym wersję Omega lub Banana.

      Usuń
  3. również używam kallos blueberry i jestem bardzo zadowolona :) oprócz działania na moje włosy, doceniam jej zapach :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem zadowolona. I święty spokój mam z włosami :)

      Usuń
  4. Kupiłam, tak jak mi polecałaś, tę maskę Banana. Jest po prostu mega *.* Pachnie cudownie, włosy dobrze się rozczesują i fajnie układają. Cena (11,99 zł) to nic w porównaniu z tak dużym opakowaniem i ilością produktu. Jestem na tak :).

    OdpowiedzUsuń